sobota, 13 września 2014

5. 'Przypadek? Nie sądzę'

-Daria, obudź się. Jesteśmy na miejscu - powiedziała Luisa i wysiadła z samochodu. Odpięłam pasy i zrobiłam to samo. Carlos właśnie wyjmował ostatnie kartony z bagażnika.
-Tak właściwie, to gdzie jesteśmy? Nigdy tu nie byłam - spytałam go rozglądając się dookoła.
-Birmingham, dwie godziny jazdy od Londynu - odpowiedział zamykając bagażnik. Stałam dłuższą chwilę w bezruchu, patrząc z niedowierzaniem na Carlosa.
-Nie martw się, poradzisz sobie - uśmiechnął się do mnie ciepło. - Znajdziesz sobie nowych przyjaciół, a od poniedziałku pójdziesz do nowej szkoły.
-Ale ja nie chcę nic zmieniać. W Londynie było mi dobrze. I nie chcę nowych przyjaciół!
-Chodź, pokaże ci twój pokój - powiedziała Luisa i wskazała ręką na dom, w którym od dzisiaj będę mieszkać. Nie był on ani za duży, ani za mały. Miał żółte ściany i czerwony spadzisty dach. Obok domu było małe podwórko z dwuosobową huśtawką i drewnianą altanką. Zostało ogrodzone niskim białym płotkiem. Weszłam do domu za Luisą. Gdy przekroczyłam próg moim oczom ukazał się salon. Jedna ze ścian była czerwona, natomiast pozostałe były szare. Po lewej stronie na ścianie wisiał telwizor, a pod nim stała ciemno brązowa komoda, na której ustawione były zdjęcia. Naprzeciwko stała skórzana kanapa i dwa fotele do kompletu, a przed nimi był stolik na kawę. Po prawej stronie były schody prowadzące na górę i przejście do następnego pomieszczenia, którym okazała się kuchnia. Z lewej strony była kuchenka, zlew i suszarka do naczyń. Naprzeciw wejścia stała lodówka, a obok niej były szafki i szuflady, które ciągnęły się aż do końca ściany. Do jednej z szafek została wbudowana zmywarka. Na blacie była mikrofalówka i toster. Meble były jasno brązowe, a ściany pokryte białymi kafelkami. Luisa zaprowadziła mnie do góry. Był tam wąski korytarz. Po lewej stronie były dwie pary drzwi, a po prawej jedna.
-To jest nasza sypialnia - Luisa wskazała pierwsze drzwi od lewej. - Dalej łazienka, a to twój pokój. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Rozgość się, a Carlos zaraz przyniesie resztę twoich rzeczy.
Pokiwałam głową i otworzyłam drzwi. Mój pokój był śliczny. Ściany były brzoskwiniowe. Pod oknem stało duże łóżko z pościelą w kolorowe paski. Z lewej strony były białe uchylone drzwi, które prowadziły do mojej własnej łazienki. Obok nich stał regał z różnego rodzaju książkami. Po przeciwnej stronie znajdowało się biurko, szafa na ubrania i drzwi prowadzące na balkon. Balkon nie był duży. Miałam z niego widok na podwórko i ulicę.
-Tu masz resztę swoich rzeczy. Pomóc ci się rozpakować? - usłyszałam z pokoju głos Luisy.
-Dzięki, ale poradzę sobie sama - powiedziałam siadając na łóżku.
-Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj - uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju, a ja zaczęłam wyjmować swoje rzeczy z kartonów. Po około dwóch godzinach wszystko było już na swoim miejscu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który wskazywał godzinę 21:56. Wzięłam z szafy piżamę i poszłam do łazienki. Ściany były pokryte kafelkami, tak samo jak podłoga. Z lewej strony stała wanna. Po prawej były pomarańczowe szafki i umywalka, nad którą wisiało lustro. Na końcu była toaleta. Weszłam do wanny i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Umyłam włosy szamponem o zapachu miodu, wysuszyłam je i zaplotłam w warkocza. Umyłam jeszcze zęby i wróciłam do pokoju. Zmęczona dzisiejszym dniem położyłam się do łóżka, ale nie mogłam zasnąć. Moje myśli ciągle krążyły wokół Jay'a. Jak mam mu wytłumaczyć tą sytuację? A może dziewczyny już to zrobiły? Jutro do nich zadzwonię. Udało mi się zasnąć dopiero kilka minut przed północą. Śniło mi się, że komary zawładnęły Anglią. Urosły do ludzkich rozmiarów i miały uzbrojoną armię. Rozpętała się wojna: ludzie kontra komary. Niestety nie dowiedziałam się kto zwyciężył, bo się obudziłam. Sięgnęłam pod poduszkę po telefonu i sprawdziłam, która godzina. Była 9:14, więc wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Po załatwieniu swoich potrzeb, ubraniu się i rozczesaniu tych moich kudłów zeszłam na dół. Zapach tostów doprowadził mnie do kuchni.
-Właśnie miałem zawołać cię na śniadanie - usiadłam na jednym z krzeseł stojących przy blacie, a Carlos postawił przede mną talerz ciepłych tostów z serem. - Smacznego.
-Dziękuję - powiedziałam i zaczęłam jeść śniadanie.
-Masz jakieś plany na dzisiaj?
-Chciałam zwiedzić okolicę. W końcu skoro mam tu mieszkać, to powinnam wiedzieć, co i gdzie jest.
-Masz tu pieniądze, jakbyś chciała sobie coś kupić. Ja zaraz wychodzę do pracy. Tu masz numer do mnie, a tu do Luisy - podał mi kartkę z ich numerami. - Jakby coś się działo to dzwoń.
-Dobrze - powiedziałam kończąc pierwszego tosta. Carlos wziął kluczyki z blatu i wyszedł z domu. Szybko dokończyłam jeść śniadanie i włożyłam naczynia do zmywarki. Gdy byłam już w pokoju postanowiłam zadzwonić do przyjaciółek. Wybrałam numer Jagody i czekałam aż odbierze. Po kilku sekundach usłyszałam jej zaspany głos.
-Halo?
-Hej Jaga... - zaczęłam, ale mi przerwano.
-Daria? Czemu szybciej nie dzwoniłaś? Smutno nam bez ciebie.
-Jakoś nie było czasu. Mi też bez was smutno. Postaram się jak najszybciej was odwiedzić.
-No ja myślę!
-Rozmawiałyście z Jay'em?
-Właśnie! Dlaczego nie mówiłaś, że ten twój Jay to jest ten Jay z The Wanted?
-To niemożliwe. On jest do niego tylko podobny.
-Wygląda i nazywa się tak samo jak on. Przypadek? Nie sądzę.
-Ok, ja kończę, bo idę na podbój miasta.
-No dobra, ale zadzwoń kiedyś.
-Dobrze, dobrze - powiedziałam i się rozłączyłam. Wzięłam telefon, słuchawki i pieniądze i zeszłam na dół w poszukiwaniu Luisy. Siedziała na jednym z foteli i czytała książkę.
-Ja wychodzę - krzyknęłam zakładając buty.
-Wrócisz na obiad? - spytała Luisa.
-Postaram się - powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi.

1 komentarz:

  1. Jej , jestem ciekawa co teraz bd i jak się Daria przystosuje do nowej rodziny i co bd z nią i z Jay'em :) Czekam kochana na next i buziaki :P

    OdpowiedzUsuń