piątek, 11 lipca 2014

1. 'Nie daj się prosić'

-Daria, obudź się - Nikola dźga mnie ołówkiem w ramię.
-Co jest? Znowu zasnęłam na lekcji? - pytam przecierając oczy.
-Tak, przespałaś całą religię. Już jest przerwa. Pospiesz się, bo Czarna zamknie szatnię - mówi moja przyjaciółka. Na szatniarkę w naszym gimnazjum mówimy Czarna, bo ma długie, ciemne włosy. Ona jest strasznie wredna. Raz zamknęła jednego ucznia w szatni, bo za wolno się przebierał. Chcąc uniknąć takiego losu pospiesznie pakuję zeszyt do torby i wychodzę za Nikolą z sali. Schodzimy do szatni i przebieramy buty. Chwilę później jesteśmy już na zewnątrz. Całą drogę milczymy, ale to nam nie przeszkadza. Powolnym krokiem zbliżamy się do skrzyżowania. Tam każda z nas idzie w swoją stronę - ja w prawo, a Niki w lewo. Po chwili potykam się o nierówny chodnik i upadam.
-No kurwa! - mówię sama do siebie. Czasami tak robię, a wtedy ludzie patrzą się na mnie jak na idiotkę. A może ja jestem idiotką? Tak, to możliwe.
-Nic ci nie jest? - podnoszę wzrok i zauważam chłopaka, który wyciąga w moją stronę dłoń. - Pomogę ci wstać.
-Nie dzięki, nie jestem kaleką - wstaję i otrzepuję spodnie.
-Jestem Jay - przedstawia się chłopak. Moją uwagę przyciąga jego czupryna. Pojedyncze loki opadają mu na czoło i zasłaniają brwi. Słodko to wygląda.
-A ja Daria. Sorry, ale muszę już iść - omijam Jay'a i idę dalej.
-Może cię odprowadzę? - proponuje chłopak. Kusząca propozycja, ale nie może dowiedzieć się, gdzie mieszkam. Strasznie się tego wstydzę. Chyba każdy na moim miejscu by się wstydził.
-Nie musisz, to niedaleko.
-To może dasz mi swój numer telefonu, żebym mógł się z tobą skontaktować? Nie daj się prosić - staje przede mną i robi maślane oczka. Nie sposób im się oprzeć. Wyjmuję z torby karteczkę i zapisuję na niej ciąg cyfr. Podaję ją Jay'owi, a on chowa ją do kieszeni spodni.
-To do zobaczenia. Napiszę jeszcze dzisiaj - posyła mi przyjacielski uśmiech i odchodzi. Czekam aż zniknie na rogiem i idę dalej. Po chwili jestem przed ogromnym budynkiem. Patrzę na kolorowe litery nad masywnymi drzwiami. "Dom Dziecka"... Na podwórku bawi się kilkoro dzieci. Chłopcy grają w piłkę, a dziewczynki bawią się lalkami. Zabawki są tak stare i zniszczone, że wyglądają, jakby zaraz miały się rozlecieć. Wchodzę do budynku i zdejmuję buty. Do obiadu mam jeszcze pół godziny wolnego czasu, więc idę po skrzypiących schodach na drugie piętro i kieruję się do swojego pokoju, który jest na końcu korytarza. Pierwsze piętro jest przeznaczone dla chłopców, a drugie dla dziewczyn. W pokojach jesteśmy po cztery osoby. Każdy ma swoje łóżko, biurko i szafę. Dzielę pokój z Sandrą, Agatą i Jagodą. Znamy się jakieś pięć lat i bardzo się lubimy. Dziewczyn jeszcze nie ma w pokoju. Zostawiam torbę obok biurka i kładę się na łóżku. Leżę tak dobre dziesięć minut. Moją bardzo interejującą czynność przerywa dźwięk SMS-a. Wyciągam komórkę z kieszeni i patrzę na wyświetlacz. Nieznany numer. Kto to może być? Odczytuję wiadomość. "Cześć :) pamiętasz mnie jeszcze? Może się spotkamy? Chciałbym lepiej cię poznać. Jay". Oj, uwierz, że wolisz mnie nie poznawać. Odpisuję mu: "Jasne, że cię pamiętam, nie sposób zapomnieć tych twoich loczków ;) Chyba lepiej, żebyś mnie nie poznawał, ale jak chcesz to możemy się spotkać". Sama nie wiem, czemu się zgodziłam. Po chwili dostałam kolejną wiadomość. "Świetnie! Pasuje ci jutro o 17?". Nie mam żadnych planów, więc... "Ok. Gdzie się spotkamy?". Do pokoju wchodzi Agata i Sandra. Zawzięcie o czymś rozmawiają i pewnie nawet nie wiedzą, że też tu jestem. Chwilę później przychodzi też Jagoda.
-Ej, dziewczyny! Skoro jesteście tu wszystkie to chciałam się spytać, gdzie jutro idziemy? Ja proponuję kręgle, a wy? - mówi i siada obok mnie na łóżku. Zupełnie zapomniałam, że jutro piątek! W każdy piątek idę gdzieś z dziewczynami. Dostaję następnego SMS-a. "Może być w parku? Będę czekał na ciebie przy fontannie :)".
-Ja jutro nie mogę iść z wami - mówię, a moje przyjaciółki patrzą na mnie pytającym wzrokiem. - Umówiłam się z kolegą i nie mogę tego odwołać. Wybaczycie mi?
-Z jakim kolegą? - pyta Sandra. - Znamy go? Czy to randka? Opowiadaj!
Odpisuję Jay'owi: "To do jutra ;)".
-Poznałam go dzisiaj, jak wracałam ze szkoły. Nazywa się Jay, prawdopodobnie go nie znacie. Nie, to nie jest randka. Coś jeszcze chcecie wiedzieć? - mówię na jednym wydechu.
-Nie, ale opowiesz nam, jak było - uśmiecha się Agata.
-No dobrze - też posyłam jej uśmiech. - A teraz chodźmy na obiad.
-Co dzisiaj jemy? - pyta Jagoda, gdy jesteśmy już blisko stołówki.
-Zupa grzybowa - krzywię się. Nie lubię zup, a tej najbardziej. Ale muszę zjeść, bo będę głodna do kolacji. Siadamy przy stole i po chwili dostajemy po talerzu parującej zupy. W całej stołówce unosi się zapach grzybów. Pospiesznie zjadam swoją porcję, żeby jak najszybciej znowu znaleźć się w pokoju. Kiedy już tam jestem, włączam muzykę i zaczynam odrabiać lekcje. Na szczęście nie zadali nam dzisiaj dużo i kończę po 20 minutach. Pakuję książki na jutro i w tym momencie do pokoju wchodzą moje współlokatorki. Dziewczyny stają na łóżku i śpiewają piosenkę, która właśnie się zaczyna.
-The sun goes down, the stars come out and all that counts is here and now, my universe will never be the same, I'm glad you came! Daria, przyłącz się do nas! - woła Sandra.
-Czemu nie? - opdowiadam i już jestem obok nich. Skaczemy po łóżku i śpiewamy kolejne utwory. Po kilkunastu piosenkach zmęczone kładziemy się i śmiejemy. Jagoda wpada na 'genialny' pomysł, żeby zrobić bitwę na poduchy i po dziesięciu minutach cały pokój jest w białych piórkach. Z nimi nie można się nudzić! Zawsze któraś wymyśli coś szalonego. I właśnie to w nich kocham!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz